f

Otaczający pejzaż przekładał na symboliczne treści

Otaczający pejzaż przekładał na symboliczne treści

Rozmowa z Ferdynandem Bohdanem Ruszczycem,  historykiem sztuki, wnukiem prof. Ferdynanda Ruszczyca.

Jak określić mógłby Pan postać swojego dziadka, Ferdynanda Ruszczyca?

Ferdynand Ruszczyc był niewątpliwie jednym z najwybitniejszych polskich malarzy przełomu XIX i XX w.  Warto podkreślić, kim byli jego rodzice. Ojciec – Edward – był Polakiem, natomiast matka – Alwina z domu Munch, była rodowitą Dunką. Jest to o tyle ważne, że dziadek urodził się w 1870 r., na terenie Cesarstwa Rosyjskiego i wielokrotnie pojawiało się pytanie dotyczące jego narodowości: dlaczego był Polakiem a nie Białorusinem, Rosjaninem czy Duńczykiem. Myślę, że warto zaznaczać, że czuł się Polakiem. Pochodził z rodziny o udokumentowanych od XVI w., wielkich tradycjach szlacheckich. Był Polakiem, choć urodzonym w trudnych dla polskości czasach i tę polskość podkreślał.

Szczególne znaczenie w życiu Ferdynanda Ruszczyca odegrało miejsce, gdzie się urodził…

Na pozór bardzo prosto o tym opowiedzieć, bo we wszystkich dokumentach pojawia się informacja, że urodził się w Bohdanowie, miejscowości położonej niedaleko Oszmiany i Holszan. Urodził się na terenach dotkniętych represjami po powstaniu styczniowym. Jego rodzice musieli opuścić Bogdanów, majątek zakupiony przez jego dziada w 1836 r. i udać się do Lipawy. Dlaczego właśnie tam? Bo właśnie w Lipawie jego rodzice się poznali. Dopiero na przełomie lat 80. I 90. XIX w., gdy represje popowstaniowe zelżały mogli powrócić do Bohdanowa. Zbiegło się to w czasie z okresem, gdy mój dziadek ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Petersburgu. Rodzi się jednak pewna wątpliwość co do prawdziwości informacji na temat miejsca urodzenia mojego dziadka, o której mówiłem w roku obchodów 150. rocznicy tego wydarzenia. Majątek w czasach po powstaniu był opustoszały i niszczał. Bardzo mało prawdopodobne wydaje mi się, że w grudniu 1870 r. młoda rodzina udała się tam przed narodzeniem syna. Za bardziej prawdopodobne uważam, że Bohdanów występuje w dokumentach ze względu na przepisy prawa carskiego, zgodnie z którymi następca właściciela majątku (a Ferdynand był jedynym synem), musiał urodzić się w majątku, by ten nie został zarekwirowany. Ta teza nie jest jeszcze udowodniona, ale pracuję nad zbadaniem tego tematu. Nie ma jednak żadnych wątpliwości co do tego, że w Bohdanowie Ferdynand Ruszczyc umarł w 1936 r. i tam został pochowany.

Jak wyglądała jego edukacja, która również przebiegała w niełatwych dla Polaków czasach?

Początkowe nauki pobierał w domu, w Bohdanowie. Potem rozpoczął naukę w Gimnazjum Klasycznym w Mińsku, które ukończył ze złotym medalem, a takich Polaków jak on uczyło się tam wówczas wielu. Rodzice chcieli, by miał konkretny fach, zdecydowano się więc, że rozpocznie studia na Uniwersytecie w Petersburgu, gdzie miał się kształcić na prawnika. Jego duch i myśli biegły jednak w kierunku Akademii Sztuk Pięknych, gdzie najpierw zaczął uczęszczać na wykłady jako wolny słuchacz, a w 1892 r. rozpoczął studia malarskie pod kierunkiem Iwana Szyszkina, znanego rosyjskiego malarza realisty, a w kilka lat później przeniósł się do pracowni modernistycznego artysty  Archipa Kuindżiego, u którego stworzył swoją pracę dyplomową. Z rysunków i dokumentów wynika, że już jako młody, kilku czy kilkunastoletni człowiek miał talent. Nie pozostało tego wiele, ale pozwala twierdzić, że duch sztuki już w nim drzemał. W tamtych czasach młodzi, utalentowani ludzie, w zależności od tego, skąd pochodzili, udawali się na studia do Wiednia, Monachium lub Paryża, a dla tych, którzy urodzili się w Cesarstwie Rosyjskim, najprostszą drogą były studia w Petersburgu, jak w przypadku mojego dziadka. W czasie tych studiów podróżował, pisał listy, prowadził swój dziennik. W czasie studiów pod kierunkiem Iwana Szyszkina wielokrotnie odwiedzał Krym, co było inspiracją do patrzenia na światło, kolor, architekturę i uczyło tego młodego człowieka, jak w oparciu o konkretny plener malować. Te swoje doświadczenia, spojrzenie na przyrodę, zaczął następnie przekładać na treści symboliczne, które w okresie późniejszym zdominowały jego twórczość.  Jako malarz nie pozostawił jednak po sobie wiele. Nikt tego do końca nie policzył, ale wydaje mi się, że nie stworzył więcej niż 200 obrazów olejnych. Dla porównania Jacek Malczewski stworzył 3 czy 4 tysiące obrazów.

Jaka jest spuścizna Ferdynanda Ruszczyca? Czy to tylko obrazy?

Po powrocie do Bohdanowa dziadek bardzo intensywnie pracował, tworzył, ale jednocześnie drzemała w nim chęć, by podzielić się swoim talentem i swoimi umiejętnościami. Kiedy w 1904 powołano ponownie Warszawską Szkołę Sztuk Pięknych, został jednym z jej pierwszych czterech profesorów, wśród których byli również Konrad Krzyżanowski, Karol Tichy i Xawery Dunikowski. Była to bardzo mocna grupa, która zaczęła kształcić systematycznie adeptów sztuki w Warszawie. W tamtym czasie było to jednak miasto prowincjonalne w porównaniu do Krakowa. W 1907 r., po śmierci Jana Stanisławskiego, Ferdynand Ruszczyc otrzymał propozycję objęcia po nim katedry malarstwa pejzażowego na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, mając nadzieję, że zostanie tam na dłużej, ale działo się różnie. Był bardzo wrażliwym człowiekiem, a w Krakowie spotkał się z intrygami, zdarzały się także pojedynki i stwierdził, że taka atmosfera nie sprzyja jego pracy. Przeniósł się więc do Wilna. W tym czasie nie był jeszcze związany z tym miastem, ale pokochał je od pierwszego momentu. Są takie trzy mieszkania, jedno na Zarzeczu, drugie przy Uniwersytecie a trzecie – na Zamkowej, w których mieszkał. Wilno było miastem, nawet po 1905 r. poddawanym represjom, miało jednak gigantyczne tradycje, co napędzało działania mojego dziadka. Później zaczął dzielić swój czas pomiędzy rodzinę i pracę na rzecz miasta, ale nie było takiej dziedziny artystycznej w Wilnie, z którą mój dziadek by się nie zetknął. Potem przyszedł rok 1918, który w Wilnie czy Bohdanowie nie przebiegał wcale spokojnie.  W kwietniu 1919 r. dziadek wybrał się do Wilna, gdzie spotkał oddziały Beliny-Prażmowskiego, co było dla niego wielkim przeżyciem. Do przyłączenia Wilna i Wileńszczyzny do Polski trzeba było jeszcze sporo czasu. Był bardzo zaangażowany w tworzenie Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego i można śmiało nazwać go jego twórcą. W 1920 r. wstąpił do tzw. Armii Ochotniczej i w mundurze Wojska Polskiego jeździł i rysował miejsca, które mogły ulec zniszczeniu. Artysta ma w sobie coś z egoisty, a on starał się dzielić i wspierać Polskę, która budziła się do niepodległości. Organizował również wystawy. W Paryżu zorganizował wielką wystawę sztuki polskiej, by pokazać na Zachodzie, że Polacy również mają wspaniałych artystów i sztukę, którą mogą się. Wystawa zakończyła się wielkim sukcesem a on otrzymał tytuł Kawalera Legii Honorowej za zasługi dla relacji polsko-francuskich.

Jakie obrazy Ferdynanda Ruszczyca uważa Pan za najważniejsze?

Rozmawiamy w Muzeum Narodowym w Warszawie, w którym znajduje się największa kolekcja dzieł Ruszczyca. Takim najbardziej znanym, sztandarowym obrazem jest niewątpliwie „Ziemia” – obraz, który powstał w  1898, symbolizujący walkę człowieka z ziemią, o którym wiele mogą powiedzieć interpretatorzy sztuki. Ja natomiast największą sympatią darzę obraz, którzy znajduje się obecnie w Muzeum Sztuki w Wilnie, „Nec mergitur” (1905), który przedstawia płynący po burzliwej wodzie statek, symbolizujący losy Polskości, który pomimo burzy nigdy nie zatonie. To według mnie najbardziej nowatorski, najciekawszy także, jeśli chodzi o kolorystykę, obraz w twórczości mojego dziadka. Pamiętam, jak mój ojciec pokazywał mi, gdzie mój dziadek siedział i malował „Ziemię”. Dla niego otaczający go pejzaż, budynki, las, chmury był inspiracją. Później przetwarzał go, w zależności od tego, co chciał powiedzieć, przekazać. To był często pejzaż Wileńszczyzny, Bohdanowa…  Byłem tam wiele razy i muszę przyznać, że takich chmur jak na Wileńszczyźnie nie ma nigdzie na świecie. Nie zawsze są na niebie, ale jeśli się je raz zobaczy, głęboko zapadają w pamięć.

Rozmawiał Sebastian Zielonka

a

Tue ‒ Thu: 09am ‒ 07pm
Fri ‒ Mon: 09am ‒ 05pm

Adults: $25
Children & Students free

673 12 Constitution Lane Massillon
781-562-9355, 781-727-6090